środa, 31 sierpnia 2011

Czuję miętę...

...dosłownie, bez żadnej przenośni. Rozpanoszyło się toto, rozlazło po ogrodzie, zdominowało otoczenie. Choć preferuje ciepłe, wilgotne miejsca, a podłoże żyzne, to widzę, że i na słabej glebie świetnie sobie radzi.
Trzeba więc ją trochę "okiełznać", stworzyć barierę dla jej podziemnych rozłogów, inaczej czeka nas mozolne pielenie sąsiednich grządek.
Doceniam wartości użytkowe mięty, ale za tak intensywnym zapachem nie przepadam. Zresztą chyba nie ja jedna: nie lubią jej mrówki, myszy, a nawet amatorzy wełnianych ubrań, czyli mole. Mogę więc (w naturalny sposób) dość skutecznie walczyć z tymi szkodnikami, co zresztą czynię, wykładając świeże lub suszone ziele w odpowiednich miejscach.
Dlatego mimo pewnych niedogodności zatrzymam to "ziółko" w ogrodzie. Dam mu tylko do towarzystwa  szałwię, bazylię, lawendę oraz inne zioła, jakie mam, ozdobię nasturcją , pysznogłówką, naparstnicą, nawet lilią białą i projekt pachnącej rabaty gotowy. W przyszłym roku będzie przyjemnie będzie tu posiedzieć.
Bo z ziołami jest trochę tak jak z ludżmi, różne są, a jednak lubimy wśród nich przebywać, zyskując radość dla serca i odpoczynek dla ciała.

piątek, 26 sierpnia 2011

Znowu moher

 Piękno sierpniowych dni, nastrój Maryjnych świąt, czas dziękczynienia za plony nastraja człowieka nostalgicznie. Może dlatego przypomina mi się stara legenda, która mówi, że właśnie Matce Zbawiciela zawdzięczamy kłosy zbóż na naszych polach.
 Rzecz działa się wtedy, kiedy całe żdżbła zbożowe były kłosami. Najświętsza Panna wówczas zeszła na ziemię, aby odwiedzić swoje dzieci. Spoglądnęła na kościół - pusty, choć niedziela, zatrzymała się u przydrożnej kapliczki- zdewastowana, zajrzała do domostw- ludzie skłóceni, hołdujący materii, pyszni. Zasmuciła się wielce Matka Boga i miast odwiedzać ludzi, wyszła w pole, a tu dojrzewające zboże chyli się do Jej stóp. Chwyciła jeden z najbliższych kłosów i za karę na złych ludzi omsknęła niemal cały. Kiedy trzymała Swoją Świętą dłonią sam czubek, usłyszała szelest. Obejrzała się: to piesek i kotek (jakieś bezdomne zwierzęta) padły na kolana przed Królową nieba i ziemi. Maryja wzruszyła się, nie dokończyła dzieła; ile kłosu trzymała w ręce- zostawiła.dla pieska i kotka. A my, ludzie do dziś z tej puli kotkowo-pieskowej korzystamy.
  Dlaczego o tym piszę? Bo znów jakiś bezdomny kot (na przychodne) trafił na moje podwórko. Nie chcę karmić każdej "przybłędy", bo się zadomowi, nie mogę przyjąć wszystkich... a mimo to myślę: komu zawdzięczam dar chleba?.
Może wobec tego (w związku z dzisiejszym świętem) J.Lechoń? Fragment, bo wszystkim znany:
"O Ty, której obraz widać w każdej polskiej chacie
I w kościele, i w sklepiku, i w pysznej komnacie,
W ręku tego, co umiera, nad kołyską dzieci,
I przed którą dniem i nocą wciąż się światło świeci,
Która perły masz od królów, złoto od rycerzy,
W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy,
Która widzisz z nas każdego cudnymi oczami
Matko Boska Częstochowska, zmiłuj się nad nami."
 A na koniec, żeby było ziołowo,choć też w skrócie, bo znany: przepis na zdrowy napój.
Zagotować wodę, ostudzić. Dodać sok z cytryny i listki mięty- według upodobania. Jeśli za kwaśne, dosłodzić miodem. Ozdobić plasterkami cytryny.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Pozbyć się stresu

Dziś odbyłam spotkanie, które, choć konieczne, niestety nie dodaje skrzydeł.Zatem modlitwa najpierw:
Panie, Ty wiesz lepiej aniżeli ja sam,
że się starzeję i pewnego dnia będę stary.
Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania,
że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.
Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym.
Czynnym, lecz nie narzucającym się.
Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości,
jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.
Wyzwól mój umysł od nieskończonego brnięcia w szczegóły
dodaj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy.(...)
Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać.
Nie chcę być świętym, ale zgryżliwi starcy to jedno z osiągnięć szatana.
Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach.
Daj mi, Panie, łaskę mówienia mi o tym...        św. Tomasz z Akwinu
A teraz, mimo póżnej pory, szklaneczka herbatki z dziurawca, zaś jutro od rana dużo fizycznej pracy. Mam nadzieję, że dobry nastrój wróci.

środa, 17 sierpnia 2011

Czarna porzeczka w kuchni i kosmetyce

Liść czarnej porzeczki to skarbnica pożytecznych składników. Warto więc czasem po nie sięgać.Ja wykorzystuję je tak:
1.Kiszenie ogórków.
W dziesięciu litrach wody (biorę taką prosto z kranu, bez gotowania) rozpuszczam pół kilo soli, odstawiam. Przygotowuję ogórki, czosnek, chrzan, koper, liście porzeczki , wiśni i oczywiście słoiki. Na dno  każdego słoja kładę po dwa liście wiśni i porzeczki, potem układam ogórki, zaś na wierzch 2-3 ząbki czosnku, kawałek chrzanu i baldach kopru. Całość zalewam osoloną wodą, zakręcam mocno nakrętki.
Ukiszone tym sposobem ogórki są jędrne, smaczne, a co najważniejsze:dobrze się przechowują.
2.Herbatki z liści.
Tutaj posłużę się cytatem z książki Michała Tombaka- profesora należącego do światowej elity specjalistów naturalnych metod leczenia: "...zaleca się dla zdrowia pić herbatę zaparzoną z liści porzeczki, maliny, pokrzywy..."Zdaniem profesora czarna porzeczka efektywnie pomaga oczyścić nerki z piasku i kamieni, ale dokładniej o tym napiszę  innym razem.
3.Kosmetyk naturalny.
Liście czarnej porzeczki, w postaci odwaru, mogą posłużyć do przygotowania odświeżającej i dezynfekującej kąpieli oraz jako płukanka do utrzymania higieny jamy ustnej.
Kto chce, niech spróbuje zaprzyjażnić się z tym krzewem. Wiem, że warto.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

W odpowiedzi...

Znowu pada. W domowym przetwórstwie krótka przerwa, mili goście odjechali, można spokojnie zasiąść do komputera. A tu okazuje się, że są osoby, które podzielają moje pasje - radość ogromna.Ktoś zechciał swój wolny czas przeznaczyć na czytanie wpisów, ktoś je skomentował...Dziękuję wszystkim. Traktuję to jako wielką choć niezasłużoną nobilitację.
basja - herbatka z liści porzeczki może lekko obniżać ciśnienie; mlecz wspomaga rozwój mikroorganizmów, przyciąga dżdżownice, a te poprawiają strukturę gleby, można dodawać go do pryzm kompostowych. Dzięki raz jeszcze - Twoje uwagi są naprawdę inspirujące.
Joanno - miło mi będzie.
testERko - jeśli dużo czasu spędzasz przy komputerze, wiedz, że biały ser korzystnie wpływa na wzrok.Smacznego życzę.
ONA - ostrożnie, czosnek jest ciężkostrawny.
I na koniec: nie jestem zielarką. Ja jedynie usiłuję dociec, co przyroda (przecież ceniona i szanowana od wieków) ma do zaoferowania współczesnemu człowiekowi. I, o ile to możliwe, z tej oferty korzystam. Ot wszystko.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Dla spokojności

O ile przygodę z Siecią dopiero zaczynam (trochę póżno, fakt ) i póki co nie zawsze sobie radzę, o tyle przygodę z ziołami i zdrowym stylem życia rozpoczęłam w dzieciństwie. Zresztą żadna w tym moja zasługa tylko ówczesna wiejska konieczność po prostu. Z rolnictwem pożegnałam się dawno, ale miłość do roślin i jakaś tam świadomość ekologiczna dzięki Bogu we mnie pozostała. Stąd ogrodnicze zapędy, stąd fascynacje zielarskie. Moje prywatne.
Mając jednak świadomość, że do tych notatek może ktoś zajrzeć (pozdrawiam Cię Joanno i Ciebie megimoherku, i Ciebie testERko), czuję się w obowiązku uściślenia kilku spraw.
1.Kobiety w stanie błogosławionym omijają zioła szerokim łukiem.Wiadomo przecież, że onegdaj zielichy potrafiły nie tylko wyleczyć niepłodność, ale też "płód spędzić" Radzę uważać, zioła mają wielką moc.
2.Ludzie chorzy nie kurują się sami, lecz szukają  pomocy u  lekarza - to jasne.Zioła stosujemy raczej zapobiegawczo, bardziej wzmacniamy odporność niż leczymy chorobę. Leczy lekarz - i już.
3.Z dobrodziejstw natury korzystamy z rozwagą. Kiedyś w ramach walki z grypą zjadłam 5 czy 6 ząbków czosnku zamiast 1 lub 2 ; w efekcie całą noc nie spałam.Wtedy przypomniała mi się moja babcia ziołami lecząca problemy gastryczne swoich wnuków i jej słowa: Dziecko, toż co za dużo, to i  świnia nie zje.Wniosek? Bardzo proszę: z miarą kocie nie będziesz w kłopocie.
4.Na ziołach trzeba się znać.Kto nie odróżnia pokrzywy od piołunu, a z ziół rezygnować nie chce, niech ich nie zbiera, lecz kupuje w aptece.Potem wystarczy przeczytać ulotkę i można stosować. Zgodnie ze wskazaniami, rzecz jasna.
5.Działanie ziółek często testuję na sobie i mam się dobrze.Należy jednak pamiętać, ze to, co jednemu nie szkodzi, drugiemu zaszkodzić może.Jeśli mamy wątpliwości- rezygnujemy. Dla własnego dobra.Zresztą na ile to możliwe, staram się podawać żródła informacji, więc każdy może po nie sięgnąć.
Powiało nudą? I owszem.Zadnej Ameryki w tym poście nie odkryłam, nic twórczego do sprawy nie wniosłam,ale powyższe uwagi zapisać musiałam. Dla spokojności
.A na koniec przepis na mój ulubiony twarożek.Około 30dkg białego sera rozgnieść widelcem, dodać 3-4 łyżki śmietany, starty na grubej tarce ogórek, 1-2 ząbki zmiażdżonego czosnku i soli do smaku.Wymieszać (ma być dość gęste).Zjeść.