wtorek, 29 maja 2012

Mrówki w ogrodzie

   W jednym z poradników p. Z. Przybylak przypomniał stary sposób na pozbycie się mrówek z ogrodu. Otóż mrowisko należy zmoczyć, następnie posypać zwykłą sodą i odczekać pół godziny. Po tym czasie mrowisko polać niewielką ilością octu.W razie potrzeby czynność powtórzyć.
   Warto jednak pamiętać, że mrówki w ogrodzie pełnią pożyteczną rolę, nie niszczmy ich, jeśli to nie jest absolutnie konieczne.

niedziela, 27 maja 2012

Niedoceniana cebula

   Z długiej listy zalet starej, poczciwej cebuli wybrałam te, które moim zdaniem powinny zainteresować każdego ogrodnika.
1. W przypadku ukąszenia przez owady, chore miejsce pocierać kawałkiem cebuli; sposób, niestety, mało skuteczny, jeśli chodzi o ukąszenie pszczoły.
 2. Sokiem cebulowym nacieramy wypryski, nagniotki, a także... łamliwe paznokcie. Pomaga.
 3. Okład ze zmiażdżonej cebuli skutecznie zdezynfekuje i przyśpieszy gojenie się ran, czyraków, ropni. Sprawdzone.
 4. Do chorego ucha włożyć wacik skropiony sokiem z cebuli - ból złagodnieje.
 5. Przeziębienie ( szczególnie kaszel, chrypkę, ból gardła ) możemy wyleczyć syropem z cebuli lub napojem cebulowym ( 1 cebulę ugotować w 0,5 l mleka, wypić ).
 6. Świeży sok tego warzywa odstrasza komary. Kiedyś stawiano w sypialni talerzyk z plasterkami cebuli.
 7. Gnojówka z suchych łusek cebuli chroni rośliny przed chorobami grzybowymi, zwłaszcza truskawki, ziemniaki, pomidory. Przed użyciem płyn należy rozcieńczyć.
   Nade wszystko jednak ( o ile nie cierpimy na poważne schorzenia nerek, wątroby, żołądka i serca )  cebulę należy często jadać. Tam, gdzie się spożywa dużo cebuli, ludzie słyną z długowieczności.

niedziela, 13 maja 2012

Babka lancetowata

   Nie spodziewałam się, że mój  blog ziołowo-moherowy, taki trochę "niedzisiejszy" otrzyma wyróżnienie. To >bustani<, autorka "(nie)zwykłych ogrodów" uczyniła miły gest w moją stronę. Dziękuję. Jednocześnie proszę o wybaczenie, zabawy nie podejmę, z braku czasu po prostu. Ale do blogów moich obserwatorów (o ile podają namiary) zaglądać, zaś na swoim przynajmniej raz na 2 tyg. coś napisać - obiecuję.
   A teraz czas najwyższy przejść do świata ziół, a w nim babkę lancetowatą odnaleźć. Rośnie sobie toto na słabo napowietrzonych glebach, na terenach nienawożonych: łąkach, pastwiskach, przydrożach i pierwsza śpieszy z pomocą przy zranieniach czy ukąszeniach owadów. Wystarczy zgnieść listek, potrzeć rankę, a ból wyraźnie się zmniejszy. Znają tę roślinę wędrowcy, gdyż dzięki substancjom , które niszczą bakterie, poranionym stopom wyraźną ulgę przynosi.
   To jeszcze nie wszystko. W wielu krajach Europy jada się młode listki babki surowe lub gotowane jak szpinak. Można je zatem dodawać do wszelkich mdłych sałatek lub twarożku, byle oszczędnie, bo gorzkie. Za to znakomicie ułatwiają trawienie ciężkich potraw, łagodząc przy tym wiele schorzeń żołądka i jelit.
    W medycynie ludowej roślinę tę traktowano jako środek przeciwkaszlowy, w chorobach płuc i oskrzeli, do "czyszczenia" krwi i ogólnego wzmacniania organizmu. Herbatkę ze świeżych lub suszonych listków (bez ogonków) serwowano palaczom, a także ludziom starszym przeciw chrypkom, kaszlom i zadyszkom. Napar z babki działa też jak antybiotyk, zatem służył do przemywania oczu w zapaleniu spojówek czy płukania chorych dziąseł.
   Współczesna nauka potwierdza przeciwzapalne, osłaniające, wykrztuśne i antybiotyczne działanie zarówno babki lancetowatej, jak i zwyczajnej. Co więcej, traktuje je obie jako pomocne przy leczeniu raka przewodu pokarmowego oraz nowotworów skóry.
   No proszę, niby zwykły chwast a zapobiec może tylu dolegliwościom.