piątek, 13 maja 2011

Na początku był... ugór

Szczęśliwi, których ogrody położone są na próchnicznych,  żyznych glebach.Takie podłoże jest lekkie, łatwe w uprawie, a rośliny bez wielkiego nakładu środków i pracy świetnie na nim rosną.
Mój kawałek ziemi to ciężka glina, bardzo trudna w uprawie; w dni wilgotne nic w ogrodzie robić nie można, bo glina oblepia buty i narzędzia, w dni suche wysycha na kamień.Zresztą kamienia też tu pełno, niestety, nie są to piękne otoczaki ale zwykły wapień, którego nie sposób się pozbyć.I te wszechobecne chwasty...
Zdaję sobie sprawę, że w takiej sytuacji dobrze byłoby zatrudnić ogrodnika, a jeszcze lepiej go poślubić, ale skoro żadne z tych rozwiązań nie wchodzi w rachubę, muszę zostać swoim własnym ogrodnikiem i jakoś sobie radzić.Siły potrzebuję dużo, dzień więc zaczynam zwykle od filiżanki energetyzującego napoju.
Składniki:
Filiżanka ciepłej przegotowanej lub mineralnej wody,
2 plasterki cytryny,
1 ząbek rozgniecionego czosnku,
1 łyżeczka miodu naturalnego.
Wszystko wymieszać wypić na czczo.Zamiast cytryny można dodać ocet jabłkowy, ale ja takowego w swoim składzie aptecznym nie posiadam.
Kiedyś, myślę, mój ugór w piękny ogród się zamieni. Tymczasem sobie sobie filiżankę witaminowej bomby,a moim bliskim smakołyk jakiś na jutro przygotować muszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz