czwartek, 5 maja 2011

Ja to mam szczęście

Dziś dopadła mnie migrena. Wprawdzie nie taka silna jak w młodości, kiedy, bywało, powieką ruszyć z bólu nie mogłam, ale wystarczająca, aby utrudnić mi życie. Usprawiedliwiona zimą w maju, bo to ani większego prania, ani prac ogrodowych nie można uskuteczniać, ukryłam się w sypialni z nadzieją na krótką drzemkę. M. zaskoczony moim nagłym zniknięciem z obejścia najpierw trzy razy z rzędu pojawił się na górze z pytaniem: co mi dolega, a następnie zaczął rozpalać w piecu, hałasując przy tym niemiłosiernie.Ja to mam szczęście - pomyślałam. Nie dość, że choroba pańska mnie gnębi, choć z chłopów się wywodzę, to jeszcze troskliwy M. się przytrafił.
Nie pozostało mi nic innego jak zwlec się z łoża, zaliczyć rundkę po ogrodzie, zerwać kilka listków melisy i herbatkę przyrządzić.Ruch na świeżym powietrzu oraz szklaneczka aromatycznego napoju dobrze mi zrobiły.Zarówno ból, jak i emocje złagodniały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz