piątek, 10 czerwca 2011

Z moherem w tle

Pogoda nie sprzyja pracom w ogrodzie. Chłodno i mokro.Cieszę się, bo ziemia otrzymuje wreszcie upragnioną porcję wilgoci, a ja bez wyrzutów sumienia, że coś zaniedbuję, mogę zasiąść do komputera.A dziś moherowo będzie.
 Zbliża się 13 czerwca, a więc Dzień św. Antoniego.Ten wielki Święty jest patronem ubogich, narzeczonych, małżeństw oraz orędownikiem w poszukiwaniu rzeczy zagubionych. Jednym słowem- taki dany ludziom przez Boga pośrednik w sprawach trudnych. Uciekamy się do niego, kiedy dotyka nas ubóstwo (w jakimkolwiek sensie), przeżywamy narzeczeńskie lub małżeńskie problemy, kiedy coś zgubimy.Trzeba się wtedy pomodlić, a potem dobrym uczynkiem podziękować za pomoc.
W okolicach 13 czerwca zakwitają białe lilie, zwane liliami św. Antoniego. W moim ogrodzie, niestety, nie zakwitły.Może zbyt póżno zostały posadzone, może to sprawa suszy...Szkoda, bo one zawsze mi przypominają: nie samym chlebem (czyt. ogrodem) człowiek żyje.

1 komentarz:

  1. o, to o mnie, widzę;-p jako M. Moher mam też 10 czerwca urodziny. tfu, imieniny. tak. A u mnie te lilie się nazywają Św. Jana- we wrocku później zakwitają, czy co?

    OdpowiedzUsuń