Nie spodziewałam się, że mój blog ziołowo-moherowy, taki trochę "niedzisiejszy" otrzyma wyróżnienie. To >bustani<, autorka "(nie)zwykłych ogrodów" uczyniła miły gest w moją stronę. Dziękuję. Jednocześnie proszę o wybaczenie, zabawy nie podejmę, z braku czasu po prostu. Ale do blogów moich obserwatorów (o ile podają namiary) zaglądać, zaś na swoim przynajmniej raz na 2 tyg. coś napisać - obiecuję.
A teraz czas najwyższy przejść do świata ziół, a w nim babkę lancetowatą odnaleźć. Rośnie sobie toto na słabo napowietrzonych glebach, na terenach nienawożonych: łąkach, pastwiskach, przydrożach i pierwsza śpieszy z pomocą przy zranieniach czy ukąszeniach owadów. Wystarczy zgnieść listek, potrzeć rankę, a ból wyraźnie się zmniejszy. Znają tę roślinę wędrowcy, gdyż dzięki substancjom , które niszczą bakterie, poranionym stopom wyraźną ulgę przynosi.
To jeszcze nie wszystko. W wielu krajach Europy jada się młode listki babki surowe lub gotowane jak szpinak. Można je zatem dodawać do wszelkich mdłych sałatek lub twarożku, byle oszczędnie, bo gorzkie. Za to znakomicie ułatwiają trawienie ciężkich potraw, łagodząc przy tym wiele schorzeń żołądka i jelit.
W medycynie ludowej roślinę tę traktowano jako środek przeciwkaszlowy, w chorobach płuc i oskrzeli, do "czyszczenia" krwi i ogólnego wzmacniania organizmu. Herbatkę ze świeżych lub suszonych listków (bez ogonków) serwowano palaczom, a także ludziom starszym przeciw chrypkom, kaszlom i zadyszkom. Napar z babki działa też jak antybiotyk, zatem służył do przemywania oczu w zapaleniu spojówek czy płukania chorych dziąseł.
Współczesna nauka potwierdza przeciwzapalne, osłaniające, wykrztuśne i antybiotyczne działanie zarówno babki lancetowatej, jak i zwyczajnej. Co więcej, traktuje je obie jako pomocne przy leczeniu raka przewodu pokarmowego oraz nowotworów skóry.
No proszę, niby zwykły chwast a zapobiec może tylu dolegliwościom.
Nigdy bym jej o takie właściwości nie podejrzewała:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Komarów i wszelkiego robactwa ci u nas dostatek. Będzie okazja popróbować. Dzięki za komentarz
UsuńBabka lancetowata uchroniła mnie przed niechybnym wykasłaniem płuc... albo krtani, albo czegoś tam. Złapałam wirusówkę i kaszel mnie wykańczał ( nadal wykańcza, ale już mniej...)Zatem sięgnęłam do apteczki. A tam: suszony podbiał, suszone kwiaty lipy, susz z prawoślazu, a na półce nalewka tymiankowa. Zrobiłam więc mieszankę, dorzuciłam młodej babki i zaczęłam kurację. Dzisiaj 6 dzień. Jest dobrze. A normalnie wirusowe zapalenie krtani potrafi męczyć trzy tygodnie!
OdpowiedzUsuńKochani, korzeń prawoślazu w przypadku kaszlu też jest bardzo skuteczny. Próbowałam na sobie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKomarów u nas zatrzęsienie... Babki Ci u mnie na trawniku pod dostatkiem - damy radę :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnienia!
Pozdrawiam :)