sobota, 21 marca 2015

Bez tytułu

   Wczoraj odbyłam umówione wcześniej spotkanie z onkologiem. Nie wiem, czy to sprawiły modlitwy moich Bliskich, czy zmiana trybu życia ale choroba, jak to lekarz określił "pozostaje w stanie uśpionym". Następna wizyta w lipcu - dodał. Może po prostu Pan uważa, że mam jeszcze coś do zrobienia na tym świecie, dlatego zwleka. Uczestnicząc w nabożeństwie Drogi Krzyżowej intensywnie myślałam: czego właściwie Bóg oczekuje ode mnie. Póki co nic konstruktywnego z tego mojego myślenia nie wynikło, może jedynie to, że dziś postanowiłam zafundować sobie dzień dziecka i nie robić nic. Nawet obiadu. W moim przypadku prezent okazał się z lekka nie trafiony, bo zżerają mnie wyrzuty sumienia za "nicnierobienie", ale mam prowadzić oszczędzający tryb życia, więc się staram.
    A swoją drogą chciałabym jeszcze trochę pożyć to oczywiste,  nie ma jednak we mnie paniki, buntu typu: dlaczego ja; nie było nawet wtedy, gdy usłyszałam diagnozę: typ nieoperacyjny, można próbować chemii ale... . Wtedy bardziej myślałam o Bliskich, jak to zniosą, czy sobie poradzą
 i o tym, że zdarzało mi się w życiu zapukać nie do tej bramy co trzeba. Gdzieś z tyłu głowy krążyła
( i krąży ) myśl o słowach Jezusa skierowanych do wypełniającego nakazy wiary: bliski jesteś Królestwa... . Czego tam zabrakło, że tylko "bliski"? Wszak "bliski" a "w" czyni wielką różnicę.    
   Takie oto myśli i nastrój towarzyszą mi bez mała dwa lata, choć przyznam, że podczas ciężkiej chemii i 34 seansów radio- bywało trochę gorzej. Wówczas duchowo wspierali mnie Bliscy,
a fizycznie najbardziej buraki ćwikłowe i wywar z natki pietruszki. Teraz staram się żyć zdrowo, zachować pogodę ducha i trwam. Oby jak najdłużej.
   Nie lubię się zwierzać, Rozmów o chorobie unikam, tutaj jednak pozwoliłam sobie napisać o niej, aby pokazać Szanownym Tuzaglądającym co zyskałam dzięki modlitwom i zmianie sposobu odżywiania. Może ktoś z moich doświadczeń skorzysta, najlepiej zanim zachoruje.
   A poza tym w czasach kiedy modlitwa dzieci w szkole jest przestępstwem, a do "dobrego tonu" należy nie wierzyć w Boga i bluzgać na Kościół należy dawać świadectwo. Chociaż tyle.

2 komentarze:

  1. Pokrzywko czasami trzeba wyrzucić z siebie te złe emocje jak również pokazać światu że wiara i modlitwa potrafią działac cuda...
    bede i ja powierzała twoją osobe w codziennej modlitwie, a byc może / bo zbieram sie juz od długiego czasu/ zacznę litanię Popmejańską....
    zasyłam serdeczności i przytulam.....
    leptir

    http://leptir-visanna7.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. każdemu czasami potrzeba się wygadać. a przed anonimowymi czytelnikami to już prawie jak terapia ;D
    powodzenia! trzymaj się dzielnie! i tak trzymaj! :)
    wiara czyni cuda!

    OdpowiedzUsuń