niedziela, 6 listopada 2011

Kasza gryczana - moja ulubiona

Dawniej była  na wsi najwyżej ceniona z kasz polskich. Kasza gryczana - smaczna, pożywna i ...( stosunkowo ) niedroga. Wszak każdy z rolników, który posiadał jakiś słabszy kawałek ziemi, siał grykę, a z niej pozyskiwał kaszę, zwykle po sąsiedzku, bo na niemalże każdej wsi odpowiedni zakład przetwórczy po cichu funkcjonował. Gospodynie zaś znały wiele sposobów jej podawania i często domownikom a nawet gościom serwowały: z mięsem, z serem, ze skwarkami, z mlekiem, z grzybami... wszystkie te potrawy bardzo lubiłam i do dziś chętnie je jadam. O wartościach odżywczych kaszy gryczanej dowiedziałam się znacznie póżniej, choćby od ojca Grande - zakonnika z klasztoru oo. Bonifratrów, zielarza, którego słowa pozwolę sobie przytoczyć.
"  Kasza gryczana robi z kości sprężyny, z serca dzwon, ze skóry aksamit, z włosów warkocze: zęby w gębie trzyma do setki, do dziewięćdziesiątki nie dopuszcza zmarszczek, likwiduje hemoroidy, żylaki i zawały".
Więcej o tym specyfiku innym razem, bo dziś jeszcze muszę przygotować składniki na gołąbki. Z kaszą gryczaną naturalnie.

3 komentarze:

  1. Oj, zapomniałam o niej, a też ją lubię, chyba jako jedyna wśród domowników ... niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. To co napisałaś, cytat z ojca Grande, to miód na serce mojego M. My jemy, cała rodzina lubi gryczaną, mimo że z regionu "pyry".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Barashko, GAJU! Cieszę się, że mamy coś wspólnego. Moi domownicy najbardziej lubią bułki - kaszaczki. Przepis prosty (jak zwykle), więc nie przynudzam. Dzięki za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń