czwartek, 23 listopada 2017

Jesienna sałata czyli rokietta siewna

   Botanicznie rokietta (zwana rukolą) bliżej ma do kapusty niż do sałaty ale czy to takie istotne... Dla konsumenta zdecydowanie ważniejszy jest smak oraz wartość odżywcza (wit. A, C, K, wit. z grupy B; żelazo, potas, wapń, magnez) rośliny, zaś dla ogrodnika dodatkowo łatwość w uprawie. Nie bez znaczenia, przynajmniej dla mnie, pozostaje też fakt, iż rukola jest odporna na niskie temperatury oraz choroby i szkodniki. Stąd też jesienią razem z innymi warzywami (pietruszką, selerem, jarmużem, szczypiorkiem) przenoszę ją do tunelu, a stamtąd wędruje do kuchni. Ten sposób przechowywania jest dla mnie dość wygodny: do czasu pojawienia się silnych mrozów można podbierać listki, a i przemrożone dają się jeść.
   Literatura zielarsko -  ogrodnicza traktuje rukolę nieco "po macoszemu", choć jako roślina  uprawna znana była dość dawno. Ba, podobno stosowano ją jako afrodyzjak; miała leczyć impotencję i pozytywnie wpływać na płodność. Nie wiem, czy to prawda, lecz chociażby ze względów zdrowotnych warto ją jadać.
   Rokietta podobnie jak inne kapustne działa przeciwnowotworowo. "Liście i nasiona rukoli ułatwiają trawienie, działają moczopędnie, przeczyszczająco, tonizująco i przeciwzapalnie. Postrzegane są jako środek oczyszczający organizm z toksyn i szkodliwych produktów przemiany materii oraz wzmacniający z uwagi na dużą zawartość witaminy C i żelaza. Surowce te używane są  również do pielęgnacji skóry i włosów a także jako komponent syropów i mieszanek przeciwkaszlowych." - to cytat z artykułu dr R.Nurzyńskiej z AR w Lublinie.
   Trzeba jednak pamiętać, że rukola źle się przechowuje nawet w lodówce. Kupiona w markecie może być spryskana środkami chroniącymi przed szybkim psuciem, dlatego należy ją baaardzo dokładnie myć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz